Lider musi poczekać...

Lider musi poczekać...

Mecz ósmej kolejki Klasy B był bardzo ważny dla naszej drużyny ze strategicznego punktu widzenia. Od wyniku spotkania z naszymi przyjaciółmi z Tychów zależało czy obejmiemy prowadzenie w tabeli, za sprawą pauzującej drugiej drużyny Iskry Pszczyna. By to osiągnąć wystarczał nam remis, jednak jak się okazało nie udało się urwać nawet jednego oczka. Drużyna ABRu posiadająca na swoim koncie 7 punktów za wygrane z Piastem i Woszczycami oraz remis z Polonią Międzyrzecze zdawała się nie sprawić niespodzianki. LKS bez czołowego napastnika Adriana Potasiaka, dzierżącego obecnie tytuł króla strzelców ligi, musiał radzić sobie z wynikającym z tego faktu osłabieniem. Tyszanie podeszli do meczu na pełnych obrotach nie oszczędzając nikogo. W pierwszej połowie to właśnie gracze ABRu konstruowali więcej akcji zakończonych strzałem na bramkę Suchowskiego i to właśnie po jednej z nich goście wyszli na prowadzenie, którego jak się później okazało nie oddali już do samego końca. W drugiej połowie Frydkowianie wyraźnie obudzili się, tym razem to drużyna LKSu napierała na bramkę Tyszan, brakowało jednak szczęścia - większość strzałów naszych napastników trafiało wprost w bramkarza gości, który spisywał się nienagannie o czym mieliśmy się okazję przekonać około 60' minuty kiedy po faulu na Tomku Kapicy sędzia podyktował rzut karny, a wykonującego go Dawida Bujaka znakomicie wyczuł golkiper. Po tym wydarzeniu LKS jeszcze bardziej wziął się do pracy, a drużyna ABRu jeszcze bardziej zaciekle broniła wyniku, broniła na tyle agresywnie, że sędzia Szymon Skowroński pokazał aż siedem żółtych kartek zawodnikom z Tychów, jak się później dowiedzieliśmy jest to życiowy rekord trzecioligowego arbitra. Tuż przed końcem meczu urazu skręcenia kolana po faulu doznał Tomasz Kapica i został zabrany ambulansem do szpitala co wyklucza go na najbliższe miesiące z walki o ligowe punkty w barwach LKSu.
To pierwsza porażka Frydkowian w tym sezonie rozgrywkowym. Po serii sześciu zwycięstw przyszło Nam przełknąć gorycz porażki - zawodnicy schodzili ze spuszczonymi głowami, w tle słysząc gromkie wiwaty kolegów z ABRu, a zgromadzona grupa niemal dwustu naszych kibiców nie fetowała już jak zwykle. Taka jest piłka nożna - ktoś musi przegrać, by wygrać mógł ktoś - tym razem lepsi byli rywale.

Już jutro w serwisie pojawią się zdjęcia ze spotkania, a w ciągu najbliższych dni na moim kanale YouTube będzie można zobaczyć wybrane akcje ze spotkania i nieszczęsny rzut karny :) Zachęcamy także do odwiedzenia fanpage'u drużyny ABRu na której również znajdziecie zdjęcia z tego meczu [KLIKNIJCIE TUTAJ]

Więcej szczegółów dotyczących tego spotkania znajdziecie [TUTAJ, KLIKAJĄC W TYM MIEJSCU]

Bogatsi o nowe doświadczenia brniemy dalej, już w najbliższą sobotę drużyna Frydka uda się do Wisły Małej gdzie zmierzy się z zajmującą piątą pozycje drużyną tamtejszego LKSu. Kibiców zachęcamy do przybycia! Mając w pamięci poprzednią potyczkę w Wiśle informujemy, że organizatorzy zapewnili o odpowiedniej ochronie obiektu przed nazbyt agresywnymi kibicami lokalnej drużyny. 

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości