Historia lubi się powtarzać...

Historia lubi się powtarzać...

Siódma kolejka klasy B to kolejna porcja emocji związanych z walką LKSu o awans. Udaliśmy się na drugi wyjazdowy pojedynek tej jesieni, tym razem do Krzyżowic gdzie już kilkakrotnie nasi zawodnicy mieli okazję się mierzyć przy okazji rozgrywek ligowych. Gospodarze posiadający na swoim koncie czteropunktowy dorobek za remis z Brzeźcami i wygraną z Piastem odnotowali tydzień temu porażkę podobną do tej jaką odniosła na naszym boisku drużyna z Mizerowa. Za naszą drużyną przemawiała nie tylko obecna sytuacja w tabeli, po naszej stronie był także ogólny bilans spotkań - z krzyżowickim LKS-em przegrywaliśmy tylko raz (w Październiku 2012) wygrywając pozostałe spotkania. W podstawowym składzie zobaczyliśmy Piotra Sosnę grającego na pozycji napastnika i Mateusza Mandlę zastępującego nieobecnego Arkadiusza Sosnę. Od pierwszej minuty frydkowianie przeważali w spotkaniu, a widowisko zdało się być grą "na jedną bramkę". Jako pierwszy do siatki trafił Tomek Kapica wykorzystując zamieszanie w polu karnym po rzucie wolnym, którego egzekutorem był Dawid Bujak. Po objęciu prowadzenia kilkukrotnie przed szansą pokonania Arkadiusza Dudy stawał Adrian Potasiak - jednak nieskutecznie. To udało się w dwudziestej minucie Piotrkowi Sośnie, który zaliczył bardzo udany debiut w podstawowej jedenastce. Radość jeszcze nie ostygła, a do siatki ponownie trafił Kapica i taki wynik utrzymał się już do przerwy. Po gwizdku obraz gry nie zmienił się - LKS nadal kontrolował sytuację na boisku, widać było ogromną przewagę frydkowian, którzy akcja po akcji zagrażali bramce gospodarzy. Pierwszą bramkę w drugiej połowie dołożył Potasiak, a niewiele później Kapica odnotował hattricka. Dopiero wtedy zawodnicy Krzyżowic zebrali się w sobie i skonstruowali kilka groźnych akcji, jednak nie na tyle groźnych by pokonać Roberta Suchowskiego. W 66' minucie zagrania ręką w polu karnym dopatrzył się Grzegorz Rozmus i podyktował jedenastkę, którą idealnym silnym strzałem w lewy dolny róg bramki wykończył Paweł Gołeczka. Do końcowego gwizdka naszym rywalom nie udało się już zmniejszyć rozmiarów porażki - wręcz przeciwnie - szóstą bramkę zdobył nasz król strzelców, a w samej końcówce po pięknej, bardzo walecznej zespołowej akcji przypieczętowaliśmy zwycięstwo strzałem Artura Moronia. Potwierdziło się powiedzenie, że "historia lubi się powtarzać" z uwagi na fakt, iż w pojedynkach Frydek - Krzyżowice aż trzy razy wynikiem końcowym było siedem do jednego dla naszej drużyny.
Więcej informacji na temat tego meczu TUTAJ (KLIKNIJ)

Już jutro fotorelacja! :)

Z kompletem punktów brniemy dalej - na horyzoncie niedzielny mecz z naszymi przyjaciółmi z ABR'u Tychy.
Mamy nadzieję na wspaniałe widowisko w przyjaznej atmosferze! Liczymy na Wasz doping! Mecz o godzinie 15:00! 
Zapraszamy!

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości